Ratunek

Nasi bohaterowie opadają powoli z sił, są wycieńczeni. Od wielu dni zmagają się nieustannie z licznymi zastępami demonów i nie widać końca tego mrocznego koszmaru...

Rena ledwo co stoi na swoich poobijanych nogach, twarz Ravena jest usiana bliznami po demonicznych pazurach, a magia Aishy powoli traci na mocy. Eve jak zwykle próbuje zachować pozory, ale jej grawitony krążą wokół niej coraz to wolniej. Nawet Elsword stracił swoją legendarną werwę, a do walki nakręca go tylko jego typowy upór.

Kolejna fala demonów odparta... Elsword powala ostatniego potężnym ciosem miecza, wydając przy tym nieco apatyczny okrzyk bojowy. Po chwili dostrzega jednak coś białego na ziemi... wygląda to jak jakiś metal... może zbroja? Podchodzi bliżej.

Elsword: "Ej ludziska, obczajcie no to!"

Niegdyś biała i lśniąca zbroja jest umazana błotem i czarną krwią demonów. Obok leży kłębek jasnych włosów. Gdy Elsword próbuje podnieść tę zbroję, stwierdza ze zdziwieniem, że ktoś w niej najwidoczniej jeszcze tkwi. Powoli obraca pozornie martwe ciało na drugą stronę i spogląda na upiornie bladą twarz młodego chłopaka.
Aisha wyciąga z plecaka butelkę wody i wylewa jej zawartość na twarz nieprzytomnego wojownika. Budzi się... z wyraźnym wysiłkiem otwiera wpierw jedno potem drugie oko.

Rena: "Kim jesteś?"

Chłopak w białej zbroi powoli dochodzi do siebie i odpowiada:

"Ja? Ja jestem... a kim wy tak w ogóle jesteście?"

Elsword przedstawia siebie i swoich przyjaciół, podczas gdy nieznany chłopak powoli staje na nogi i z bólem głęboko wciąga powietrze. Nagle w jego oczach pojawia się krystaliczny błysk. Bez żadnych wyjaśnień odwraca się na pięcie i zaczyna biec przed siebie.

Raven: "Hej, kolego! Dokąd tak pędzisz? Zaczekaj!"

Jednak jasnowłosy chłopak już go nie słyszy i w błyskawicznym tempie znika z widoku piątki zdziwionych przyjaciół. Po równie krótkiej chwili jednak wraca, trzymając w dłoni coś, co wygląda jak ogromne działo.

"Dziękuję za waszą pomoc. Wyruszmy wspólnie do walki z demonami i raz na zawsze pozbądźmy się tej mrocznej zarazy!"

W te słowa podnosi swoje działo i wystrzeliwuje w powietrze huczną salwę kul armatnich.

"Na imię mi Chung!"

Do podglądu